, Z pami?tnika chirurga 

Z pami?tnika chirurga

Z życia Saszek
Z pami?tnika chirurga
Sobota. Jestem troch? niespokojny. Wczoraj zacz??em do?? zawi?? operacj? na panu ?ukaszu spod siódemki. Nie zauwa?yli?my, jak czas zlecia? i zrobi?a si? szesnasta i koniec roboty. Pan ?ukasz zosta? na stole do poniedzia?ku. Martwi? si?, ?e b?dzie próbowa? sam si? zaszy?. Poniedzia?ek. Wszystko dobre, co si? dobrze ko?czy. W czasie weekendu by?a przerwa w dostawie pr?du. Urz?dzenia przesta?y dzia?a? i pan ?ukasz te?. Dzisiaj mia?em tylko dwa wyrostki. Dziwne, ?e u jednego pacjenta. No, ale poniedzia?ek jako? zlecia?, tym bardziej, ?e siostra Kulanka znalaz?a mi?dzy protezami podr?cznik anatomii. Bardzo ciekawy. Nigdy bym nie przypuszcza?, ?e a? z tylu cz??ci sk?ada si? cz?owiek. Wtorek. Od rana pech. Podczas operacji plastycznej znów zabrak?o skóry. Po?yczy?em co prawda kawa?ek ceraty od ajenta bufetu, no ale jak d?ugo mo?na nadu?ywa? dobrej woli cz?owieka nie zwi?zanego przecie? ze s?u?b? zdrowia? ?roda. W dalszym ci?gu pechowa passa. Siostra Narcyza potr?ci?a mnie podczas operacji, kiedy akurat zerka?em na siostr? Honoratk?. Wszystko sta?o si? bardzo szybko. Rodzina pana Korytko, który by? na stole chce mnie skar?y? o to, ?e mu przyszy?em butl? z tlenem do pleców. Kiedy ju? och?on??em, to zrobi?em sobie na prób? zastrzyk now? jednorazówk? z tego transportu, który dopiero co nadszed?. Bardzo bolesny, dwa razy zemdla?em, zanim wprowadzi?em wszystko do?ylnie. Siostra Jola powiedzia?a, ?e niepotrzebnie si? m?czy?em, bo ig?y do tych strzykawek przyjd? w przysz?ym tygodniu i iniekcje maj? by? pono? ?atwiejsze. Eee, po?yjemy zobaczymy. Czwartek. Dzisiejszy dy?ur na oddziale reanimacji min?? nadspodziewanie spokojnie. Praktycznie przez ca?y czas nie by?o pr?du, wi?c aparatura nie ha?asowa?a. Na szcz??cie w??czyli faz? i zd??y?em jeszcze wype?ni? wypiski. Natomiast mocno zastanawiaj?ca historia przytrafi?a mi si? podczas porannego obchodu. Otó? spotka?em mojego s?siada z bloku, in?yniera Bazyd?o. Powiedzia?, ?e przyszed? do naszej kliniki do Rentgena. Ciekawe to o tyle, ?e nikt z pracowników naszej placówki, ani te? ?aden, ?aden z jej pacjentów nie nosi takiego nazwiska. No i kto mi teraz wyt?umaczy, dlaczego in?ynier Bazyd?o ukry? przede mn? prawdziwy cel swojej wizyty? Pi?tek. Obchodz? ma?y jubileusz. W?a?nie dzi? wykona?em moj? setn? operacj?. Rado?? tym wi?ksza, ?e dzisiejszy zabieg by? pierwszym udanym. Coraz cz??ciej, szczególnie podczas trepanacji czaszki, odzywa si? moje najskrytsze marzenie: chcia?bym kiedy? rozpocz?? studia medyczne. I mo?e nawet je sko?czy?. Sobota. To by? naprawd? ci??ki tydzie?. Jestem ju? bardzo zm?czony. Dos?ownie przewracam si? o ka?dego le??cego. Wtorek. Bardzo silnie uderzy?em si? w twarz butl? tlenow?. Nigdy by do tego nie dosz?o, gdybym nie zrobi? sobie omy?kowo zastrzyku ze spirytusu. Przypuszczam, ?e spirytus podrzuci? mi piel?gniarz Gniady z zemsty za to, ?e zamiast od bólu g?owy, da?em mu na przeczyszczenie. Kiedy go czy?ci?o, zrobi?em mu trepanacj? i napcha?em do g?owy gazet. My?l?, ?e bredz?. Dobranoc, kochany dzienniczku. Chyba ju? w tym tygodniu nic nie napisz?. ?roda. Po po?udniu. Dzisiaj rano otworzy?em pana Bielinka, tego spod czternastki. Ju? od tygodnia skar?y? mi si?, biedaczek, ?e mu co? le?y na w?trobie. A jednak niczego nie znalaz?em. Ciekawe, dlaczego chcia? mnie wprowadzi? w b??d. Podobnie zreszt?, jak pan Paprotka, który usi?owa? mi wmówi?, ?e ma zimn? krew. A kiedy przetoczy?em mu j? do butli, to si? okaza?o, ?e jej temperatura wynosi grubo powy?ej zera. A ?ci?lej mówi?c, 36 i 6, czyli razem 42. A ten Paprotka, widocznie ze wstydu, ju? si? wi?cej do mnie nie odezwa?. Czwartek. Popad?em w konflikt z naszym anestezjologiem, doktorem Zegrzy?skim. Zegrzy?ski uwa?a, ?e przekraczam swoje kompetencje usypiaj?c bardziej k?opotliwych pacjentów bez jego wiedzy i na d?u?ej. A ja pytam co to znaczy d?u?ej? Te dwa, trzy miesi?ce zdrowego snu tylko wzmocni? organizm chorego i obs?ugi. Pi?tek. Konflikt trwa. Nie mia?em innego wyj?cia. U?pi?em doktora Zegrzy?skiego. Sobota. Dzisiaj przywieziono czterech pacjentów z wypadków. Po ich u?pieniu i d?ugotrwa?ej operacji wysz?o mi dwóch. Zdecydowa?em si? ich u?pi?. Niedziela. Zbudzili Zegrzy?skiego, ?eby mnie u?pi?. Wtorek. Salowy Wi?niewski powiedzia? dzisiaj do mnie podczas obchodu Doktorze, dzisiaj nie wtorek, zapnij rozporek. Odpowiedzia?em zgodnie z prawd?, ?e dzisiaj w?a?nie jest wtorek. Nie wiem, dlaczego ten cham tak si? ?mia?. Siostra Kulanka te?. Nienormalni. ?roda. My?la?em d?ugo nad wczorajszym incydentem z Wi?niewskim. Sprawdzi?em dok?adnie w kalendarzyku, potem jeszcze specjalnie w??czy?em dziennik. Wczoraj na pewno by? wtorek. Czwartek. Wiem, ?e doros?y cz?owiek, i do tego lekarz nie powinien zaprz?ta? sobie g?owy drobiazgami, ale nie mog? zapomnie? o wtorkowym obchodzie. Dzi? przezornie przed wyj?ciem z toalety zapi??em sobie rozporek. W ko?cu dzisiaj nie wtorek, tylko czwartek. Jutro pi?tek. Mo?e si? po?o?? na kilka dni.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zjiwho.xlx.pl